Kolejny wpis z "pogranicza", ale myślę że ciekawy, bo dotyka urządzeń z którymi pracują wszyscy, a nie tylko "wybrańcy"
O szkodliwości drukarek napisano już wiele. W niniejszym artykule
postaram się krótko podsumować tą wiedzę. Z racji coraz większej
popularności, graniczącej już z dominacją - skupię się na drukarkach laserowych.
Jak wielu z Was zapewne wie, w drukarce laserowej "czynnikiem sprawczym" druku jest czarny proszek, zwany tonerem. Sam toner jest oczywiście nieobojętny dla człowieka - jak to większość pyłów, które mogą być wciągnięte do płuc.
To, co potocznie nazywamy tonerem (czyli czarny proszek w plastikowej
obudowie) w małych biurowych drukarkach składa się zwykle z dwóch
składników: tonera (proszku barwiącego) i dewelopera (malutkie
kuleczki). Póki jest to zamknięte w pojemniku - jest OK. Wydruki przy w
pełni sprawnej drukarce też są bezpieczne - toner jest "wprasowany w
kartkę".
Pierwszy problem zaczyna się gdy w drukarce mamy niesprawny element grzewczy (fuser). Wówczas toner "rozmazuje się" - takiej drukarki (abstrahując od względów estetycznych) nie powinniśmy używać.
Drugi problem - gdy toner nam się rozsypie - czy to wewnątrz
drukarki, czy na zewnątrz - np. przy zakładaniu nowego pojemnika (zdarza
się tak najczęściej przy używaniu lichej jakości zamienników materiałów
eksploatacyjnych).
Przy przestrzeganiu kilku zdroworozsądkowych zasad możemy zminimalizować
ewentualne problemy wynikające z wchłonięcia tej substancji do
organizmu.
Po pierwsze - należy używać dobrej jakości materiałów eksploatacyjnych
- nie każę nikomu używać tylko i wyłącznie oryginałów - ale tani toner
napełniany w garażu przez Pana Zdzisia na pewno będzie bardziej podatny
na problemy, wysypywanie się niż taki, który jest produkowany w fabryce
mającej certyfikaty ISO...
Po drugie - okresowo czyścić drukarkę. Najlepiej powierzać
to fachowcom, koszt nie będzie piorunujący.
Po trzecie - należy usuwać wszelkie ślady proszku, bądź to z naszych rąk, bądź z powierzchni które zostały zanieczyszczone.
Kolejnym tematem jest produkt uboczny procesu drukowania laserowego -
ozon. Nasze małe drukarki wydzielają go niewiele, ale jednak.
Rady są proste - przewietrzyć pomieszczenie, nie ustawiać drukarki tak, aby kratki wentylacyjne dmuchały komukolwiek w twarz.
Sensownym zwyczajem jest również wyłączanie drukarki (przyciskiem
odcinającym zasilanie, lub wyjęciem wtyczki z gniazdka) - przecież nie
drukujemy cały czas - oszczędzamy w ten sposób nie tylko drukarkę, ale i
energię elektryczną. I na koniec najważniejsza rada - nie dajmy się zwariować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz